paulasthetic
Nie mam nic przeciwko byciu starą | I can't wait to be an old woman
Zaktualizowano: 7 sty 2021
Są dni, w które wstaję, patrzę na siebie - i mówię:
Starowinko. Niedługo dostaniesz zmarszczek.
I skóra już nie ta. Jakieś takie łokcie suche, siano na głowie.
No wysiadam.
Ale dziś, po tej całej litanii, pomyślałam:
A gdyby tak oddemonizować starość?
Stara.
Taka scena na przejściu dla pieszych, jak z reklamy.
Rzęsiste krople spadają na parasol, idziemy na przystanek, w całkiem niezłym humorze.
A potem mijają nas oni.
Sprężystym krokiem, prawie w podskokach, w dół uliczki.
On wysportowany, barczysty, z ciemnosiwą czupryną; z wyglądu jak Alec Baldwin, ale (wybacz Alec) trochę szczuplejszy.
Ale to i tak nic, bo przy nim szła ONA.
Smukła, o niesamowitych nogach, ubrana w nienagannie wyglądające szorty i t-shirt.
Gęste, białe włosy do ramion, które jak z reklamy Pantene muskały jej roześmianą twarz.
Szczery uśmiech na ustach. I te zmarszczki.
Najpierw zamroziło mi mózg z nadmiaru estetyki, potem postanowiłam – jak będę stara, chce wyglądać właśnie tak. Bo jeśli tak ma wyglądać starość, to ja się jej nie boję.
Baba.
Mam przyjaciela, który prowadzi gry RPG.
Stworzył na użytek opowieści baby.
Uwielbiam je, naprawdę. Przebiegle, chytre, cwane, rządzące swoim podziemiem – a jednocześnie karykaturalnie brzydkie i w pewien sposób niebanalnie szczere ze swoim światopoglądem.
I tak się zastanawiam.
Czemu nikt nie chce być taką babą?
Taką babą z charakterem.
Taką babą, która ma na tyle pewności siebie, żeby ubrać się dziwacznie. W workowatych ciuchach zarzucić na siebie kilogramy biżuterii z rzemyków, kolorowych brzęczących bransolet (w wersji współczesnej dochodzą kanciaste okulary).
I się nie przejmować. I celebrować życie.
Takie, jakie jest.
Właśnie takie ‘brzydkie’.
W niszowej knajpce dla artystów pić białe wino, dzwonić kolczykami.
I mieć tyle pewności siebie, ile kilometrów mają jej asymetryczne warstwowe ubrania.
(Ale nie być taką zgorzkniałą wredotą, która pluje młodym pod nogi i obgaduje panią Janinę z 3 piętra).
W sumie -
nie mam nic przeciwko być ani starą,
ani babą.
Ani starą babą.
Ostatecznie nie wiem, jak będę wyglądać za parę lat.
Nie wiem, czy będę bardziej stara, czy bardziej baba.
Ale wiem jedno.
Chcę mieć takie życie, żeby potem stwierdzić z czystym sumieniem:
„Teraz się nie przejmuję, bo jestem z niego dumna. Teraz czas na relaks.”
No dobra, stara babo w lustrze. Do dzieła.
***
There are days when I get up, look at myself - and say: Old woman.
You will get wrinkles soon.
And the skin is not that flawless anymore. Dry elbows, hay on your head.
I'm getting off.
But today, after that litany, I thought:
What if I demistify that old woman?
Old. Imagine a scene at a pedestrian crossing (in that advertisement – like mood).
A bunch of raindrops falling on our umbrella, we are heading to the bus stop, quite happy.
And then I see THEM.
With a spring in their steps, almost jumping down the street.
He is athletic, broad-shouldered, with dark grey hair; looking almost like Alec Baldwin, but (forgive me, Alec) a bit leaner.
But it is still nothing compared to HER.
Slim, with amazing legs, dressed in flawless shorts and a t-shirt.
Walking with that white, shoulder-length hair, straight from Pantene commercial, brushing her smiling face.
That sincere smile. And those wrinkles.
First my brain froze overloaded with aesthetics, then I decided – when I get older, I want to look like her. If this is how an old age looks like, then I'm not afraid of it.
Old woman.
I have a friend who runs RPGs.
He created a concept of “old hags”.
I love them, really. Cunning, clever, sly, ruling their underground - and at the same time caricaturated and remarkably honest with their worldview.
And I wonder:
Why no one wants to be that kind of a woman?
Such woman with character.
Such woman who has enough confidence to dress peculiar.
In baggy clothes, with kilos of jewelry made out of bootstraps, wearing colorful, buzzing bracelets (in the modern version add edgy glasses).
And celebrate life.
As it is.
As ugly as it seems.
Sitting in the niche pub for artist and drinking white wine, ringing her earrings.
And having as much confidence as her asymmetrical, layered clothes have kilometers.
(But not acting like a bitter fool who spits on young people and bad-mouths Janina from the 3rd floor).
In the end -
I don't mind being old.
Or a woman.
Or an old woman.
I don't know what I will look like in a few years.
I don't know if I will be more “old” or more like an “old woman”.
But I know one thing.
I want to live my life the way that will allow me to say when I retire:
"I don't care now - I’m proud of it. Now it's time to relax."
All right, old woman in the mirror. Back to work.