paulasthetic
Doceniam bycie kobietą | I appreciate me being a woman
Zaktualizowano: 7 sty 2021
Jestem molem książkowym – to już wiecie. Książki trzeba trzymać z daleka ode mnie, bo jeśli mają mniej niż 500 stron, pochłaniam je w dzień, może dwa. Dawniej dostawałam je w prezencie, ale po jakimś czasie bliscy przestali mi je kupować, bo czytam w zatrważającym tempie.
(Jednym z moich noworocznych postanowień jest czytać 1 rozdział dziennie jakiejkolwiek książki, więc może mój rozbuchany potencjał poznawczy się trochę uspokoi :D).
Jako dzieciak uwielbiałam klimat XIX wieku. Społeczne konwenanse, zasady opisywane w literaturze konfrontowane z osobistymi przemyśleniami głównych bohaterek (bo kobieca literatura zajmowała zaszczytne miejsce w moim top 10) były moim ulubionym motywem.
„Little Women” to klasyk. Ale jakoś zawsze uciekała mi z mojej listy książek do przeczytania. Czy to przez infantylny tytuł?
Nie wiem.
Bardzo prawdopodobne.
Ale tym razem postanowiłam przełamać swoją niechęć do nazwy i wybrać się do kina na jeden z lepszych filmów roku 2020.
„Little Women” w reżyserii Grety Gerwig przypomniały mi o tym, o czym już dawno zapomniałam. O niuansach, w których ludzie funkcjonowali w dawnych czasach. O tym, jak ważne było dla kobiet wyjście poza schemat i / lub spełnianie własnych marzeń nie pozostając w cieniu historii, ale tworząc tę historię. Nie walcząc z rzeczywistością, ale wypracowując własne szlaki.
Funkcjonując w świecie pełnym zasad, idąc własnym torem.
W filmie spotykamy się z całą grupą kobiet z różnymi pragnieniami – z kobietami z pasją, trzymającymi się na uboczu; realizującymi się w świecie, który stawia opór; dążącymi do spełnienia marzenia o byciu szczęśliwą, by móc zapewnić sobie i swojej rodzinie dobry byt.
Z kobietami ciepłymi, pełnymi emocji i autentyzmu.
Ze słabościami i siłą.
Rzeczywistość w filmie rozgrywała się na kilku płaszczyznach. Grające na emocjach przeskoki w czasie, zderzające rzeczywistość ze wspomnieniami z przeszłości. I oprócz tego, co towarzyszy nam na co dzień, czyli trudów codzienności , na pierwszy plan wychodziła czysta życzliwość i chęć pomocy.
Bezwysiłkowe ciepło.
No i ta przyroda w tle (między innymi scena na wzgórzu czy na plaży) – łzy same napływały mi do oczu, bo ukazywały świat takim, jakim sama go widzę; piękne ujęcia, filtry, nostalgia zafundowana w przeciągu sekund. Życie w pełni i doświadczanie momentu.
Mój przyjaciel chodzi na filmy nawet dwa razy pod rząd. Na „Little Women” nie zawahałabym się pójść nawet na trzy seanse.
***
I am a bookworm - you already know that.
Books must be kept away from me, because if they're less than 500 pages, I absorb them in a day, maybe two. I used to get them as a gift, but after a while my relatives stopped buying them because I read at an alarming rate.
(One of my New Year's resolutions is to read 1 chapter a day of any book, so maybe my cognitive potential will calm down a bit: D).
As a kid, I loved the atmosphere of the 19th century. Social conventions, principles described in literature, confronted with the personal thoughts of the main characters (because women's literature had an honorable place in my top 10) were my favorite motive.
"Little Women" is a classic. But somehow it always disappeared from my "must read" list. Is it because of the infantile title?
I do not know.
Very likely.
But this time I decided to push myself a bit and go to the cinema for one of the best films of 2020.
Little Women directed by Greta Gerwig reminded me of what I had forgotten. About the nuances in which people functioned in the old times. About how important it was for women to go beyond the pattern and / or make their own dreams come true not by remaining in the shadow of history, but by creating the history.
Not struggling with the reality, but working out their own paths.
Operating in a world full of rules, following their own course.
In the movie, we meet a whole group of women with different desires - women with passion, outsiders; discovering themselves in a world that resists; striving to fulfill the dream of being happy, to be able to ensure a good life for themselves and their family.
With women who are warm, full of emotions and authenticity.
With weaknesses and strengths.
The world was based on a few levels. Jumping in time, playing on emotions, colliding reality with the memories of the past. And apart from what accompanies us on a daily basis (that means: life struggles), pure kindness and willingness to help came to the fore.
Effortless warmth.
And let me tell you about this nature and landscapes. Among others, a scene on a hill or on the beach - tears came to my eyes because they showed the world as I see it; beautiful shots, filters, nostalgia offered in seconds.
Living fully and experiencing the moment. That's how I felt it.
My friend goes to the cinema for the same movie up to twice in a row. To see the "Little Women" - I would'nt hesitate to go to three screenings.